Życie to porażka, miłości nie ma, a świat idzie ku zatraceniu. Księża to pedofile, na ulicach szaleją mordercy i złodzieje, a Trynkiewicz i Piskorius to zakały społeczeństwa ogólnoświatowego.
To tylko niektóre z wielu standardowych śpiewek ludzi nieobytych ze światem. To moje zdanie.
Starsze panie w wiadomościach wypowiadają się na tematy morderstw i napadów o których nie mają pojęcia. Ludzie mają dwie natury, jedną z nich jest konformizm – tłumne myślenie, zagłuszanie własnego zdania, druga to bycie mistrzem we wszystkim – wypowiadanie się na tematy na które tak naprawdę nic ciekawego nie ma się do powiedzenia. Wszyscy ludzi to jednak ludzie, i tak należałoby ich traktować, a nie tylko powielać ogólnie utarte wzorce powtarzane przez innych.
Zwykle konformiści żyją wedle tego, co wymyślili inni, można to zaobserwować w łatwy sposób, na przykład w wiadomościach. W sprawie Trynkiewicza ludzie powiedzą, że to nie niedopuszczalne, że cała ta sytuacja nie powinna mieć miejsca, i że boją się o siebie i dzieci. Nie tylko w jego sprawie ludzie kipią chamstwem. Czy to rasizm, czy sprawa na Ukrainie, ludzie zawsze boją się o swoje bezpieczeństwo, i powtarzają to, co akurat usłyszą, bo sądzą, że tak właśnie jest.
Istnieje też oczywiście problem ze zrozumieniem odmienności. Wszystko co odstaje od normy, jest zagrożone. Wyśmiewane. A prawda jest taka, że wyśmiewamy to, czego nie rozumiemy. I z tym trzeba się pochodzić, a najlepiej to zmienić. Bardzo mądra prawda; Jeśli to, co chcesz powiedzieć znaczy mniej niż cisza, to po prostu milcz.
Żyjemy w czasach nieograniczonych możliwości, a większość z nas i tak jest ograniczona, nieprawdaż? Jakiś mały odsetek zawsze ma w sobie wole walki, i próbuje przełamywać te ograniczenia, ale po pewnym czasie ci słabi dochodzą do wniosku, że lepiej to olać, żyć wygodnie i być nikim.
Teraz czas na moje osobiste refleksje i wywody na ten temat. Otóż, moim skromnym zdaniem tak naprawdę to świat nie idzie ku zatraceniu całkiem sam. To ludzie i ich zachowania popychają nas w stronę czegoś nie do końca dobrego. Bo lud jego ciemny i głupi, i nigdy nie zrozumie że może się mylić. Bo lud nigdy się nie myli. Zaostrzyć widły? No cho. Zaostrze. I zapalmy jeszcze pochodnie, jedźmy do miasta w którym jest największy odsetek przestępstw i zabijmy po kolei wszystkich tych ZŁYCH LUDZI którzy tak wiele złego narobili, i powinni zgnić w więzieniu, ale jakimś cudem im się udało, i zagrażają bezpieczeństwu starszych pań.
Sama nie wiem dlaczego, ale w jakiś sposób mnie to denerwuje, że ktoś kto nie ma pojęcia o sprawie, zawsze chętnie coś na ten temat powie, wystąpi w wiadomościach i naopowiada bzdur które usłyszał od sąsiadki. Bo sąsiadka prawde Ci powie. Bo lud nigdy się nie myli. Choćby najciemniejszy. NIGDY.
Życie jest w sumie ciekawym doświadczeniem, i na pewno ciekawym byłoby poznanie wszystkich tych ludzi, o których teraz tyle się mówi. Miło by było spojrzeć na świat z perspektywy kogoś, kogo zwykła mieszkanka miasta X nigdy nie widziała na oczy, nie rozmawiała z nim, a ocenia go, bo usłyszała o nim w wiadomościach. I nie, nie mówię teraz o tym, że każdy przestępca to dobry chłopiec ze złamanym serduszkiem, okazujący skruchę. Nie zawsze tak jest, bo świat jest pełen skurwysynów, ale chyba na tym polega ta wspaniała sztuka, ta cecha którą posiada tak niewielu – umiejętność odróżnienia gnidy od kogoś kto naprawdę chce się zmienić, lub po prostu jest niewłaściwie oceniany przez ciemny lud.
Przejdźmy teraz do jakże nurtującego nasz wszystkich tematu. Tematu miłości.
Ahh, miłość. Budzące grozę pęta nieprzerwanej tęsknoty do osoby którą się miłością obdarza.
Tak jak pisałam w pierwszym zdaniu tego tekstu miłości nie ma. Są same fałszywe związki fałszywych ludzi, albo związki dwojga łatwych ludzi. W przypadku związku dwojga łatwych ludzi lepiej zapłacić prostytutce. Wtedy przynajmniej układ jest jasny, a tak? Oboje sprzedają się za darmo. Hmm.
Każda kobieta która była zdradzona, powie Ci że ma problem z zaufaniem mężczyźnie, bo każdy mężczyzna to straszny potwór, i żaden na nią nie zasługuje, bo tylko krzywdzi.
Chusteczkę?
No chodź.
Wypłacz się.
Ponownie.
Opowiedz mi jeszcze o tym jaki ten niedobry pan był niedobry, i jak bardzo połamał Ci serduszko.
Połamał Ci je na tyle kawałeczków, że nigdy ich nie znajdziesz. Taka jest prawda.
Nie lubię kobiet. Według mnie to one w większości związków są powodem ich rozpadu. Są niewierne, obrażają się o byle co a odpowiedzią na wszystkie humory jest jedno i to samo - „jeśli mnie kochasz, to powinieneś wiedzieć”, lub, bardzo sławne - „już Ci na mnie nie zależy”. No. Nie zależy mu. Ale sypia z Tobą i przy Tobie się budzi, bo uważa to za dobrą zabawę. Bo musi codziennie kupować Ci kwiaty, mówić jaka jest piękna, choć oboje wiemy że nie jesteś, i zapraszać Cię do drogich restauracji, bo przecież śpi(cie) na pieniądzach. Bez przesady. Nie lubię problemowych kobiet. Lubię takich ludzi, którzy rozumieją na czym polega partnerstwo, takich, którzy wiedzą że nie wystarczy zaspokajać potrzeby drugiej osoby, ale też swoje, bo nie można być szczęśliwym w związku kiedy cały czas nadskakuje się drugiej osobie. No chyba że jest się masochistą. Jeden chuj.
No. A teraz, kończąc już to wszystko powiem tak; TAK NAPRAWDĘ TO MIŁOŚĆ ISTNIEJE.
Po prostu ciemny lud nie potrafi zrozumieć, że idealnej nie ma.
I że w nawet najbardziej dopieszczonym związku pojawiają się problemy.
Ja tylko żałuje, że niektórzy wartościowi ludzie, to samotnicy.
Bo akurat takimi ludźmi, chciałabym się otaczać. Absolutnie. Zero. Podtekstu. Na co to komu.