6 stycznia 2012

Hmm... o wkurzaniu ludzi

No siema ludzie. Jestem na maksa wkurzona. SERIO. Jak się ma problem to sie usuwa ze znajomych a nie pociska komuś pierdoły o zmienieniu sie. Często denerwujemy ludzi swoim zachowaniem, nie wiedząc o tym ale taka rola najlepszego przyjaciela zęby wtedy powiedział nam jak sie zachowujemy. Teraz powinnam napisać że tak bywa i że czasem stajemy sie kimś kim tak naprawdę nie jesteśmy ale po co mam oszukiwać i Siebie i Was. Słucham Sobie "Nigdy więcej nie tańcz ze mną" i powoli zaczynam łapać doła więc wyłączam to. Znowu zacięło się GG i nie mogę normalnie popisać z Gośką. I tak. Wykminiłam że popisze z nią na czacie na jej blogu. I piszemy. Dobra, dalej. No więc dalej o tym wkurzaniu. Naszło mnie na ten kiepski temat bo ktoś mnie właśnie w ten porąbany sposób nieźle zdenerwował. Dobra. Dostałam 50 zł ekstra i nie mam weny więc pa. ^^

5 stycznia 2012

O przyjaźni

Hejka Ludzie. Sorczi że tak długo na posta czekaliście ale mówi sie trudno, Najpierw problemy z hasłem, później za dużo rzeczy na głowie i pełno tym podobnego syfu. No. A więc dzisiaj jest drugi dzien od kiedy skasowałam pewne GG ale nie napisze o tym bo wyjdzie że to mój prywatny smietnik czy cos w tym guście. No i tak mnie naszło na przyjaźń. Bo to właśnie w takich chwilach sie docenia prawdziwych przyjaciół i umie się ich odróżnić od zdradzieckich węży. Myślałam tak jakby to było gdyby nikt nikogo nie wspierał ale chyba znacie mnie na tyle długo żeby wiedzieć że sie nie bede rozczulać zbyt w postach. Nie lubię tego.  A więc do rzeczy.
Przyjaźń - jedna dusza w dwóch ciałach (tak, jestem głęboka). Podobno. Tak mówią, może to i prawda. Nie wiem. Rzadko kiedy zdarza się znaleźć przyjaciela na całe życie. często Ci których mamy za przyjaciół odchodzą, lub po prostu się nami nudzą. Bywa, trzeba jakoś przeboleć (kur. nasuwa mi się o Piecyku). Czasem trudno jest sie nam pogodzić z tym że nawet najlepszy przyjaciel, najbliższa osoba umie nas zawieść. Miałam tak kilka razy i z własnej autopsji wiem azaliż że trochę trudno żyć ze świadomością że ktoś Cie olał ale później godzisz się z faktem i żyjesz dalej. Bynajmniej próbujesz żyć jak gdyby nigdy nic. Czasem naprawdę trudno zrozumieć odejście najbliższej osoby ale kiedyś przecież trzeba sie z tym pogodzić. Ale nie żyjemy w bajce. Po nikogo nie przyjedzie tu rycerz w lśniącej zbroi (swoją droga na co komu taki fagas), może po Ciebie przyjechać co najwyżej stary pornograficzny dziadu rozklekotanym Seicento. I co z takim zrobić ? No ale nie odbiegając od tematu. Trzeba się nauczyć żyć ze świadomością że ludzi przychodzą i odchodzą. Czasem z naszej winy, czasem coś się w nas zmienia i sami potrzebujemy przerwy a czasem po prostu  jesteśmy tak pogibani ze nikt nie umie z nami wytrzymać. Ale ja sądzę że prawdziwa przyjaźń potrafi zrozumieć nawet najbardziej zdystansowanych ludzi. I pamiętajcie, przeciwieństwa się przyciągają. (Według tej logiki to przyciągałabym samych sztywniaków z samymi szóstkami). Nie szukaj w Sobie kogoś kim nie jesteś.
~ Tym razem bez słit całusków. Limit sie na nie wyczerpał.